Przyrzeczona
Rozdział 10
Jesteśmy w tajnej siedzibie wampirów jak to nazywają.Dopiero co Liam mnie tu przeniósł.Ta teleportacja to przereklamowana sprawa.Czuje się jak by ktoś ogłuszył mnie młotkiem.Ponownie tyle ze tym razem mocniej. Stoję pośrodku olbrzymiego holu opierając się plecami o Liama.Kręci mi się w głowie.Podchodzą do mnie jakieś wampiry i przedstawiają się a ja nie bardzo wiem co mówią.Ale po ich ubiorze dochodzę do wniosku że to służba.Kiwam lekko głową nie rozumiejąc ani jednego słowa.
-"Liam"
Mówię w myślach.Natychmiast czuję jego obecność wewnątrz mnie.
-"Tak?"
Oddycham z ulgą że mnie słyszy.
-"Zabierz mnie stąd.Czuję się fatalnie."
-"Dobrze"
Odpowiada. Po czym rozpoznaję dzwięk jego głosu.Ale co on mówi?Nic nie rozumiem.Staram się ale to potęguje jeszcze ból głowy i mdłości.Zamykam oczy.Raptem bierze mnie na ręce i gdzieś niesie.Kompletnie się tym nie przejmuję.Pragnę tylko pozbyć się tego bólu.Po chwili czuję chłodną pościel ale nie otwieram oczu.Boje się że zwymiotuję.Coś do mnie mówi.Słowa zlewają się w całość.Kiedy nie reaguję ponownie czuję jego obecność w mojej głowie.
-"Co się dzieje Loren?"
Słyszę a wręcz czuję troskę płynącą od niego.
-"Jest mi strasznie nie dobrze.Boli mnie głowa."
-"To przez teleportację.Trochę potrwa zanim się przyzwyczaisz."
-"Boże umieram.Nie chcę tego więcej robić"
-"To musisz się sama nauczyć.Wtedy nie będzie takich skutków ubocznych."
Uchyliłam lekko jedno oko aby na niego spojrzeć.Klęczy obok łóżka i mi się przygląda.
-"Mogę sama się teleportować?"
Zapytałam z podekscytowaniem.Pokiwał delikatnie głową.
-"Oczywiście.Możesz wszystko o czym tylko pomyślisz.Potrzebujesz czegoś?"
-"Wody"
Po około pół godzinie dochodzę do siebie.Kiedy nudności ustają przypominam sobie jak żegnałam się z babcią i Różą.Wiem że niedługo się zobaczymy ale i tak jest mi smutno.Będę musiała jej powiedzieć czego się dowiedziałam o rodzicach.Czuję wielki smutek na myśl że nigdy ich nie poznam.Liam wyszedł pare minut temu załatwić jakieś sprawy.Leżę i patrzę w biały sufit.Mam piękny pokój.Wszystko jest biało-błękitne.Mam wielkie wygodne łóżko.Toaletkę obok okna.Sofę a przy niej szklany stolik.Nawet olbrzymi telewizor na ścianie i sprzęt grający na komodzie.Są też drzwi.Zapewne jedne do łazienki.A drugie?Wstaję pchana ciekawością.Podchodzę i otwieram te obok toaletki.Moim oczom ukazuje się olbrzymia łazienka cała w błękitnych kafelkach z ogromną wanną na środku i prysznicem pod ścianą.Ja cię kręce.Jest piękna.Wycofuję sie i zamykam drzwi.Kieruję się do drugich po przeciwnej stronie pokoju.A kiedy je otwieram przestaję na chwilę oddychać.To jest garderoba.Ogromna garderoba z ogromną ilością ubrań.Podchodzę do nich.Wszystkie są w moim rozmiarze.Jest kilka sukienek i spódnic.Obok wiszą bluzki.Pod nimi stoją buty.Od szpilek po adidasy.Podchodzę do szuflad i otwieram pierwszą od góry.Bielizna.Piękna koronkowa we wszystkich kolorach.Cholera jasna.Zamykam ją z trzaskiem.
-Nie podoba ci się?
Podskakuję jak oparzona.
-Liam miałeś się niezakradać.
Mówię z gniewem i oddycham głęboko aby uspokoić przestraszone serce.
-Kto to wszystko kupił?
Pytam machając reką w około.
-Ja.
Odpowiada krótko.W tej chwili już wiem kto przysłał mi sukienkę.
-Dlaczego?
Pytam cicho.
-Chciałem sprawić ci przyjemność.
Uśmiecha się do mnie szeroko aż pokazują się jego dołeczki a mi miękną kolana.Boże jak ten facet na mnie działa.
-Ale wydałeś na to wszystko fortunę.
Mówię lekko skrępowana.Wzrusza ramionami.
-To tylko pieniądze.
Ruszam z miejsca i wracam do pokoju nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.
-Jesteś głodna?
Kręcę głową.Podchodzę do sofy i siadam wygodnie opierając się o poduszki.Zatrzymuje się naprzeciw mnie.Oglądam jego wspaniałe ciało.Szeroką klatkę.Potężne ramiona.Kiedy spoglądam w jego nieziemskie oczy widać w nich głód i pożądanie.Oblizuję wargi na co wzrok Liama ciemnieje i pojawia się w nich czerwony błysk.Odrywa ode mnie spojrzenie po czym głęboko i głośno wzdycha zaciskając pięści.Wygląda jak by miał się zaraz na mnie rzucić.Po chwili przeczesuje palcami swoje włosy.
-Zostawię cię abyś mogła odpocząć.Jak byś czegoś potrzebowała to wystarczy jedna myśl.Jestem w pokoju obok więc zjawię sie natychmiast.
Odwraca się i wychodzi.Nie jestem w stanie nic powiedzieć.Widziałam że ledwo nad sobą panował.Musi ochłonąc i ja też.To był bardzo długi i ciężki dzień.Więc kieruję się do łazienki aby wziąć długą , relaksującą kąpiel i spokojnie pomyśleć.
Budzą mnie chłodne palce dotykające mojego policzka.Otwieram oczy i widzę wielkie zielone oczy wpatrujące się we mnie.Natychmiast zrywam się z łóżka i staję obok.
-Kim jesteś do cholery?
Krzyczę.Postać siedząca na moim łóżku podnosi się z gracją.To kobieta.Piękna kobieta.Jej długie srebrne włosy opadają delikatnie na ramiona.Jest smukła i wyjątkowo wysoka.Ma łagodną,uśmiechniętą twarz.Ogromne zielone oczy,mały nosek i pełne usta.Jej szmaragdowa suknia idealnie podkreśla jej figurę.
-Wybacz że cię przestraszyłam.Jestem Corenna.Będę cię uczyć magii.
Staram się uspokoić mój oddech i przyglądam się nieznajomej.Jest niezwykła.Patrząc na nią nie ma się żadnych wątpliwości że nie jest człowiekiem.Nagle słyszę huk kiedy drzwi odbiają się mocno od ściany a obok mnie pojawia się Liam.Rozgląda się szybko po pokoju szukając zagrożenia po czym przeczesuje dłonią włosy.
-Kurwa Cora.Co ty wyprawiasz?
Pyta zburzony i wpatruje się w kobietę.A ona odrywa ode mnie swój wzrok i kieruje go na Liama.
-Strasznie długo ci to zajęło.Mogłabym ją zabić z dziesięć razy.
Mówiąc to lekko się uśmiecha i kręci głową a mnie przeszywa zimny dreszcz.Liam przestępuje z nogi na nogę wyrażnie rozdrażniony.
-Byłem na zewnątrz przy wschodniej granicy.
Mówi prawie warcząc.Corenna na jego słowa unosi brwi.
-Serio?O cholera.To jednak prawda że jesteś wyjątkowo szybki.
Liam odwraca się do mnie.
-Nic ci nie jest.Powiedz tylko słowo a urwę uszy tej elfickiej zarazie.
Mrugam oszołomiona.To jest elf.Przyglądam jej się uważniej a ona widząc to uśmiecha się szerzej i zakłada pasmo włosów za ucho aby mi je pokazać.Nie jest ludzkie.Jest duże i szpiczaste.
-Nic mi nie jest.
Odpowiadam cicho nie mogąc oderwać oczu od kobiety.Corenna spogląda na Liama ściąga brwi a jej uśmiech gaśnie.
-Jak tam śniadanko? Uciekło do nory szczurojadzie?
Liam sztywnieje.
-Nie pożywiam się zwierzętami ale dla ciebie zrobię wyjątek.
Mówi z lekkim pomrukiem.Wygląda jak by szykował się do ataku.Wchodzę między nich i podnoszę ręce.
-Dosyć tego.Macie się natychmiast uspokoić.Oboje.
Mówię podniesionym głosem i spoglądam to na wampira to na elfa.Po sekundzie odrywają wzrok od siebie i kierują go na mnie.
-Dobra a teraz oboje wynocha.Musze się ubrać.
Kiedy ruszają z miejsca i kierują się do drzwi dodaję.
-I żadnych akcji kiedy stąd wyjdziecie.Nie mam na to ani siły ani ochoty.
Zatrzymują się na chwilę i kiwają głowami.Po czym wychodzą zamykając drzwi.Co to było do cholery?Naprawdę aż tak się niecierpią ?Kręcę z niedowierzaniem głową i kieruje się do łazienki.Dopiero po chwili do mnie dociera jak się zachowałam i to jak oni bez słowa podporządkowali się moim słowom.
Jakieś dwadzieścia minut póżniej ubrana w jeansy i koszulkę wygrzebane z garderoby kieruje się korytarzem do schodów.Nie znam rozkładu domu ale kuchnia zazwyczaj znajduje się na parterze.Korytarz jak i schody są z jasnoszarego marmuru przetykanego złotymi żyłkami.Ściany jasno brzoskwiniowe idealnie kontrastują z abstrakcyjnymi obrazami .Po drodze mijam kilka roślin w donnicach i rzeżb.Na parterze korytarz i hol są kolorystycznie identyczne jak na piętrze.Rozglądam się i zauważam kierującego się w moją stronę męzczyznę ubranego w ciemny garnitur.Jest postawny i przystojny.Jego czarne oczy przyglądają mi się uważnie.Wygłada na jakieś trzydzieści lat.Chyba widziałam go wczoraj.Zatrzymuję się kilka kroków przede mną i kłania.
-Witaj Lady Loren.Poznaliśmy się wczoraj ale ponieważ byłaś pani niedysponowana w pełni przedstawie się ponownie.Ludwig kamerdyner.Do usług.
Kto tu mieszka do diabla.Jakiś król czy co?Kamerdyner.W życiu nie zetknęłam się wcześniej z taką sytuacją.
-Witaj Ludwigu.Czy mógł byś wskazać mi gdzie znajduje się kuchnia.
Uśmiechnął się i skinął głową.
-Jeżeli jest pani głodna to proszę do jadalni.Zaraz podamy śniadanie.
Lekko skrępowana kiwnęłam głową na co on odwrócił się i skierował w głąb korytarza.Westchnęłam i poszłam za nim.Po kilku metrach zatrzymał się i otworzył drzwi pochylając głowę.Weszłam do środka.Pokój jest ogromny jak wszystkie w tym domu.Na środku stoi długi stół na którym błyszczy biała porcelanowa zastawa.Naprawdę śliczna i delikatna.Podchodzę kierowana ciekawością aby jej dotknąć.Ale zanim to robię dostrzegłam Corenne siedzącą kilka metrów ode mnie przy stole.
-Hej.Wiesz gdzie jest Liam?
Pytam.Nie odpowiedziała ale ręką wskazała na coś ponad moim ramieniem więc się odwracam.Stoi pod ścianą i ze ściągniętymi brwiami obserwuje elfa.
-Liam?
Odezwałam się.Spojrzał na mnie po czym oderwał się od ściany i podszedł.
-Jestem.Chcesz kawy?
Kiwnęłam głową i usiadłam na krześle.Liam usiadł obok i machnął ręką.Natychmiast pojawiła się kobieta w czarnej sukience i białym fartuszku z dzbankiem w ręku.Podeszła i nalała nam kawy do filiżanek.
-Dziękuję.
Powiedziałam do kobiety i uśmiechnęłam się.Dygnęła i odeszła.Spojrzałam na wampira który znowu świdrował wzrokiem Corenne.Pokręciłam z niedowierzaniem głową.Czemu tak się niecierpią?
-Liam o co tu chodzi?Dlaczego tak na nią patrzysz?
Oderwał spojrzenie od elfa i skierował je na mnie.
-Po prostu jej nie ufam.
Powiedział cicho.
-Nie masz powodu mi nie ufać.To nie ja byłam postawiona przed sądem i skazana.
Powiedziała głośno Corenna.
-Ale to nie znaczy że jesteś niewinna.
Wywarczał Liam ale wciąż patrzył na mnie.
-Dobra mam to w nosie.Loren jak chcesz poćwiczyć magię znajdziesz mnie w bibliotece.
Powiedziała i wyszła.Liam nadal nie odrywał ode mnie oczu.Podniósł rękę i dotknął mojego policzka.Poczułam przeszywający mnie prąd jak zawsze kiedy nasze ciała się stykały.
-Napewno nic ci nie zrobiła?
Pokręciłam głową.Jego oczy pożerały mnie całą a ja chciałam być pożarta ale tylko przez niego.
-Powiesz mi o co tu chodzi?
Oderwał palce od mojej skóry i westchnął lekko.
-Jej siostra porwała mojego przyjaciela dla krwi.Był stosunkowo młody jak na wampira więc słaby.Osuszyła go czym go zabiła.Została schwytana i skazana na śmierć. Corenna twierdzi że nie miała z tym nic wspólnego ale wiem że piła jego krew.Wyczułem ja bo byliśmy powiązani.
Zrobiło mi się zimno.To straszne.Stracił przyjaciela i wie że była w to zamieszana.Teraz wszystko jest zrozumiałe.Ta cała nienawiść w jego oczach.
-Przykro mi.Naprawdę.
Złapałam go za rękę i uścisnęłam aby go pocieszyć.Potaknął głową ale nic nie powiedział.Puściłam go aby napić się kawy.
-Co znaczy że byliście powiązani?
Przełknął kawę i odstawił pustą filiżankę.
-Powiążanie krwi.Między wampirami czyni nas braćmi.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc.Widząc to kontynłował wyjaśnienia.
-Wymieniamy się swoją krwią.To nas łączy.Potrafimy wyczuć jak któryś z braci krwi jest w niebezpieczeństwie i odszukać go.Niestety spóżniłem się.
Spuścił wzrok na swoje dłonie.
-Osłoniła się potężną magią i znalazłem go martwego.
Jego głos jest bardzo cichy i pełen bólu.
-Liam to nie twoja wina.
Powiedziałam z pełnym przekonaniem.Spojrzał na mnie.
-Wiem ale to nie zanczy że potrafię o tym zapomnieć i wybaczyć.
Śniadanie zjedliśmy w absolutnej ciszy.To znaczy ja zjadłam.Liam pił tylko kawę.Kiedy skończyłam poszliśmy do biblioteki.Rozumiem czemu nie chciał mnie zostawiać z nią samą.Usiadł w fotelu przy kominku i nas obserwował.Ćwiczyłyśmy wizualizację i czerpanie mocy z żywiołów.Potem nauczyła mnie kilku podstawowych zaklęć.Takich jak stworzenie wody,otworzenie zamka czy wzniecenie ognia.Nie rozmawiałyśmy na żaden inny temat jak czary i zaklęcia.Ma ogromną wiedzę.Kiedy zegar wybił czternastą skończyłyśmy lekcję.Corenna pożegnała się ze mną i obiecała pojawić się jutro rano po czym znikła w wirze srebrnego pyłu.Kiedy tylko pył opadł Liam trzymał mnie już w ramionach i przytulał do swojego ciała dotykając nosem moich włosów oddychał głęboko.Wtuliłam się w niego.Jest taki ciepły i tak cudnie pachnie.Moje pożądanie natychmiast obudziło się do życia.Oderwałam policzek od jego piersi i złapała go za włosy pociągając w moją stronę.Stając na palcach dotknęłam ustami jego warg.Byłam taka spragniona.Pragnęłam tak bardzo aż mnie to spalało od środka.Zamruczał cicho i pogłębił pocałunek.Jego jezyk wsunął się do moich ust aby odnależć mój.Kiedy go dotknął zadrżałam od przeszywającego mnie pragnienia.Delikatnie masował język,skubał wargi zębami.Nikt nigdy oprócz niego tak mnie nie całował.Chwycił mnie za kark a pocałunek stał się intensywniejszy.Przyciskał mnie do swojego rozgrzanego ciała a ja czułam na brzuchu jego pulsującą erekcję.Moje serce biło szaleńczo tak jak jego.Chciałam zatopić się w nim.Być jeszcze bliżej ale oderwał ode mnie swoje wargi i odsunął się lekko.Dyszał przez otwarte usta a oczy mu błyszczały czerwienią.
-Loren musimy natychmiast przestać .
Pokiwałam tylko głową nie zdolna wykrztusić słowa i wyplątałam się z jego ramion.Boże nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam.Moje ciało płonie.Z każdą godziną ten stan się pogłębiał.W końcu eksploduję.Cofnęłam się kilka kroków i usiadłam na sofie.Przymknęłam oczy aby nad sobą zapanować.Oddychałam miarowo aby uspokoić rozszalałe serce i ugasić ogień pożądania w moich żyłach.Po kilku minutach kiedy zapanowałam nad swoim ciałem spojrzałam na Liama.Stał dokładnie w tym samym miejscu i uważnie mi się przyglądał.Wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa kiedy usłyszałam kroki na korytarzu a po chwili pukanie do drzwi.
-Tak Ludwiku.
Powiedział głośno Liam.Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i pojawił się w nich kamerdyner.
-Pani.Panie.
Ukłonił się lekko.
-Przybył konsul i pragnie porozmawiać.
Liam podszedł do stolika i nalał sobie alkoholu.Wskazał ręką na butelkę zerkając na mnie.Pokręciłam głową.
-Oczywiście.Przyprowadz go tutaj.
Kamerdyner ponownie się ukłonił i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Czego on chce?
Zapytałam.Liam opróżnił szklankę i odstawił na stolik.
-Zapewne przyniósł akta osobowe potencjalnych kandydatów.
Cholera.Mogłam się tego spodziewać ale całkiem o tym zapomniałam.Znowu kroki ale tym razem dwuch osób i puknie do drzwi.
-Proszę.
Zagrzmiał głos Liama.Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji ale ja wiedziałam że to tylko pozory.Drzwi otworzyły się i do środka wmaszerował wysoki menzczyzna.Ciemny garnitur opinał jego szerokie ramiona.Włosy w kolorze ciemnego blondu miał elegancko przystrzyżone.Odwrócił się w moją stronę i lekko pokłonił.Był przystojny jak oni wszyscy.Chyba nie istnieją brzydkie wampiry.Szaro-niebieskie oczy wpatrywały się w moje.
-Witaj Lady Loren.Jestem Gerard.Piastuje stanowisko konsula i przybywam z aktami kandydatów.
Wstałam i podeszłam do męzczyzny.Jego oczy lekko się rozszerzyły.Podałam mu rękę aby się przywitać a on ujął ja i pocałował delikatnie.Tego się nie spodziewałam.Poczułam zmieszanie.Cholera.Nie wiem jak się zachować.Co wypada a co absolutnie nie.Puścił mnie.
-Witaj Gerardzie.Może usiądziesz?
Potaknął głową i podszedł do fotela witając się z Liamem skinieniem głowy.Zajęłam swoje poprzednie miejsce.
-Gerardzie.Jestem zażenowana ponieważ nie znam waszej etykiety.Potrzebowała bym kogoś kto mnie tego nauczy.
Uśmiechnął się i potaknął głową.
-Oczywiście Pani.Jak tylko wrócę natychmiast się tym zajmę.Jutro popołudniu pojawi się nauczyciel.Co do akt.Zostały umieszczone w twoim pokoju pani abyś mogła się na spokojnie z nimi zapoznać.Muszę tylko wspomnieć że są tajne więc nie pokazuj ich nikomu.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.
-Dobrze.Ile mam czasu na podjęcie decyzji?
Przyglądał mi się zdziwiony.
-To jest pierwsze piędziesiąt akt.Jest ich około dwuch tysięcy więc sama pani rozumiesz że zajmnie to sporo czasu.Kiedy wytypujesz z kim chcesz się spotkać powiadom mnie a ja wszystko załatwię.
-Dobrze rozumiem.Kiedy dostarczysz następne?
-Za tydzień.
Ponownie pokiwałam głową.Gerard odwrócił się w stronę Liama.
-Czy ustaliłeś już kiedy wykonasz rytuał krwi?
Liam spojrzał na męzczyznę i pokręcił głową.
-Rada się niecierpliwi.Żądają abyś zrobił to jak najszybciej.
Liam pokiwał głową na co Gerard wstał powracając wzrokiem do mnie.
-Jeżeli to wszystko pani pozwolisz że się oddalę.Gdybyś chciała się ze mną skontaktować przekaż to Liamowi.
Po czy ukłonił się i wyszedł.Zmarszczyłam brwi.
-O co mu chodziło?Co za rytuał krwi?
Przyglądałam się wampirowi który robił wszystko aby na mnie nie patrzeć.Westchnął głośno.
-Chcą abym został twoim obrońcą krwi.
No tak już to słyszałam ale co to oznacza.Liam podszedł do okna.Milczał.Czekałam aż coś powie.Minuty ciągnęły się w nieskończoność a on nadal tam stał i nic nie mówił.W końcu straciłam cierpliwość.
-Może mi wytłumaczysz na czy to polega?
Spuścił wzrok na swoje dłonie.
-Mamy się związać krwią.Ja napiję się twojej a ty mojej.
Boże picie krwi.Natychmiast ogarneły mnie mdłości.
-Czemu ma to służyć?
Zapytałam bo kompletnie nic z tego nie rozumiem.
-To nas zwiąże na całe życie.Do momentu aż któreś z nas nie umrze.
Zrobiło mi się zimno.Ból przeszył moje serce.Nie chce tego zrobić.Mimo iż twierdzi że mnie kocha.
-Rozumiem że tego nie chcesz?
Zapytałam ciągle go obserwując.Na moje słowa w końcu na mnie spojrzał ale nadal z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
-Wręcz odwrotnie bardzo tego pragnę ale najpierw muszę ci wytłumaczyć wszystkie konsekwencie.Może wtedy ty nie będziesz tego chciała.
Przechyliłam lekko głowę na bok i zmrużyłam oczy.
-Powiedz mi.Całą prawdę.Niczego nie ukrywaj.Proszę.
Podszedł do mnie i usiadł obok łapiąc mnie za rękę.
-Loren to nas zwiąże na najbardziej intymnym poziomie.Będziesz wiedziała kiedy się boję lub kiedy czuję gniew czy pożądanie.Zawsze wyczujesz gdzie się znajduję.Nasza telepatia nie będzie ograniczona przez odległość.To działa w obie strony.Będę wiedział niemal wszystko o tobie.Rozumiesz?To jest o wiele silniejsza więż niż między braćmi krwi.
Wpatrywał się w moje oczy i obserwował moją reakcję.
-Dlaczego Rada chce abyśmy to zrobili?
Podniósł rękę i delikatnie pogłaskał mnie po policzku.Tak często mnie dotyka jak by tego potrzebował tak jak ja.
-Bo gdybyś została uprowadzona natychmiast cię wytropię.
Pokiwałam głową bo nie mogłam wyksztusić słowa.Od jego dotyku zaschło mi w gardle a puls galopował.Spojrzał na moje usta a ja odruchowo je oblizałam.Jęknął cicho kiedy to zobaczył a jego żrenice rozszerzyły się raptownie.Boże jak długo jeszcze będziemy w stanie się powstrzymywać.Dotknął kciukiem mojej wargi i lekko potarł.Rozchyliłam usta i polizałam opuszek jego palca.Przyciągnął mnie nagle i rozgniótł moje usta w mocnym i pożądliwym pocałunku wdzierając się do środka językiem.Westchnełam.To jest takie cudowne.Ssał mnie i podgryzał a ja czułam coraz większą wilgoć w majtkach.Pragnełam aby mnie posiadł.Chciałam poczuć go na sobie i w sobie.Łaknęłam jego dotyku i pieszczot.Oderwał się ode mnie z cichym warczeniem.Pochylił głowę i dyszał.Nie dotykał mnie już a moje ciało wręcz krzyczało z bólu pożądania.
-Liam pragnę cię.
Wyszeptałam.Spojrzał na mnie.Jego oczy błyszczały czerwienią.
-Wiesz że nie możemy tego zrobić.
-Wiem ale przecież są inne sposoby na miłość.
Wychrypiałam łamiącym się głosem pełnym zażenowania.Czy ja właśnie proszę tego faceta o..?Właśnie o co?Spóściłam wzrok zawstydzona.Poczułam jego dłonie na swoich ramionach.Podniósł mnie i wziął na ręce.
-Zamknij oczy.
Nakazał prawie warczącz.Natychmiast wykonałam polecenie.Ogarnęło mnie wrżenie nieważkości i wiedziałam że mnie przenosi.Kiedy poczułam swój ciężar otworzyłam oczy.Nie było tak żle.Nie mdliło mnie ani nie kręciło mi się w głowie.Znajdowaliśmy się w moim pokoju.Delikatnie postawił mnie upewniając się czy nie upadnę po czym z wampirzą prędkością zamknął drzwi na klucz.Kiedy wrócił natychmiast mnie pocałował tak jakby nie chciał żebym się rozmyśliła.Popychał mnie delikatnie do tyłu aż znależliśmy się obok łóżka.
-Loren napewno tego chcesz?
Pokiwałam głową patrząc w te czerwone błyszczące oczy.Ujął moją twarz w swoje dłonie i ponownie mnie pocałował.Tym razem bardzo delikatnie i wolno.Lizał moje wargi i lekko ssał.Wywoływało to we mnie drżenie.Oderwał się na chwilę aby jednym szybkim ruchem ściągnąć koszulkę przez głowę i odrzucić ja na podłogę.Nigdy wsześniej nie widziałam go bez niej i dech mi zaparło.Był idealny.Szeroka klatka.Płaski umięśniony brzuch.Olbrzymie bicepsy.Lekki zarost na piersi.Podszedł znowu aby mnie objąć a ja musiałam go dotknąć.Tak bardzo tego pragnęłam.Położyłam dłoń na jego brzuchu wyczuwając jego napięte mięśnie.Były takie twarde i dobrze wyczuwalne.Przesunęłam ręka w górę na jego klatkę i poczułam jak drży pod moim dotykiem.Spojrzałam mu w oczy.Był w nich niesamowity głód.Wręcz przerażający ale ja się go nie bałam.Objął mnie ramionami a jego gorące dłonie wędrowały po moich plecach.Pragnęłam aby dotknął mojej skóry bezpośrednio a nie przez bluzkę więc lekko się cofnęłam a on wypuścił mnie ze swoich ramion i przygladał tym swoim wygłodniałym wzrokiem.Ośmielona jego pożądaniem ściągnęłam bluzkę i idąc za ciosem pozbyłam się też jeansów.Stałam teraz przed nim w samej bieliżnie a on obserwował mnie błyszczącym wzrokiem.Kiedy nasycił swoje oczy podszedł i delikatnie dotknął moich ramion.Poczułam jakby poraził mnie prądem.Fala obezwładniającej energi przepłynęła przez moje ciało kumulując się u zbiegu moich ud wywołując skurcze pochwy.Boże jeżeli tylko jego dotych wywoływał u mnie takie reakcje co będzie dalej?Czułam jak przesuwa swoje gorące dłonie po mojej skórze.Dotykał mnie tak delikatnie jakby bał się sprawić mi ból albo przestraszyć.Jego ręce błądziły od moich ramion na plecy i z powrotem aż w końcu odważył się i przesunął je przez dekold i ujął moja pierś.Na to doznanie aż wygięłam się w łuk z przyjemności a on złapął mnie w talii abym nie updła.Sciskał i masował moją pierś co jakiś czas trącając kciukiem sutek co wydobywało z mojego gardał jęk.Jego usta takie gorące i wilgotne przesuwały się po mojej szyji drażniąc zakończenia nerwowe.Nie byłam dłużej w stanie ustać na nogach co natychmiast zrozumiał i wziął mnie na ręce aby położyć na łóżku.Patrzyłam jak zbliża się do mnie i pochyla.Czułam jak jego ciało nakrywa moje.Jego usta i język wytyczały ścieżkę od moich warg przez policzek,szyję aż zatrzymując się na moim sutku.Kiedy lekko przygryzł go przez materiał stanika moje ciało doznało wstrzasu na co krzyknęłam cicho.Zaśmiał się lekko i kontynłował pieszczoty.Teraz przeniósł się na drugą pierś.Skubał i lizał a ja wiłam się w rozkoszy obcierając o jego twarde ciało.Moje ręce zaborczo badały jego plecy, szarpały za włosy.Poczułam jego gorącą dłoń na swoim udzie sunącą po mału w górę.Usta nadal pastwiły się nad moim sutkiem.Nagle poczułam jak delikatnie pociera palcami moje majtki.Ogarnęło mnie takie gorąco i drżenie z nieprawdopodobnej przyjemności płynącej z tego delikatnego dotyku.Zaczęłam się rzucać i głośno jęczeć.Przerwał pieszczotę a ja wydałam pomruk niezadowolenia.
-Jesteś taka piękna Loren.Taka apetyczna.Pragnę posmakować całego twojego ciała.
Jego słowa podkręcały jeszcze moje pożądanie.Pocałował mnie mocno i zachłannie po czym rozpiął stanik i rzucił na podłogę.Przez chwilę przyglądał się moim piersiom aż poczułam lekkie zawstydzenie i próbowałam zasłonić się rękami na co on załapał za moją dłoń kręcąc głową.
-Nie rób tego. Jesteś piękna.Pozwól mi nacieszyć oczy.
Ujął moją pierś i zassał sutek.O Boże.Rany.To jest cudowne.Błagam nie przestawaj.Jęczałam głośno i wiłam się.Drugą ręką ściągnął mi majtki odrywając się ode mnie.Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pożądania i powrócił do ssania moich sutków.Czułam przez materiał jego spodni pulsującą erekcje wciskającą się w moje udo.Jak cudownie było by dotknąć go tam.Wypuścił z ust mój nabrzmiały sutek i kierował się w dól mojego ciała liżąc,ssąc i przygryzając.Poczułam jak rozsuwa moje uda a po chwili jego gorący i wilgotny język na mojej łechtaczce.Dreszcze wstrząsające moim ciałem sprawiały że musiał mnie mocno przytrzymywać za biodra.Czułam jak wzbiera we mnie orgazm.Wspinałam się coraz wyżej i naglę wybuchłam głośno krzycząc.Drgałam od przeszywających mnie fal orgazmu.Lizał mnie jeszcze przez chwilę dając mi dodatkową porcję przyjemności po czym położył się obok i zgarnął moje wiodkie ciało mocno przytulając.
-Wspaniale smakujesz.
Wymruczał wprost do mojego ucha.Poczułam gorąco na policzkach.Zaśmiał się lekko.
-Nie ma się czego wstydzić Loren.Zaraz wrócę.
Wstał i poszedł do łazienki.Po chwili usłyszałam jak napełnia wannę.Po kilku minutach wrócił i wziął mnie na ręcę.Za co byłam mu wdzięczna bo na pewno nie ustała bym na nogach.Wniósł mnie do łazienki i posadził w wannie z ciepłą wodą.Przymknęłam z przyjemności oczy.Kiedy spojrzałam na niego stał i patrzył na moje piersi.
-Wykąp się ze mną.
Poprosiłam na co uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
-Koniecznie chcesz żebym się rozebrał.
Powiedział rozbawionym głosem.Pokiwałam zawstydzona głową.O tak.Bardzo chciałam zobaczyć go nago.Sięgnął do swoich spodni i rozpiął guzik oraz zamek.Natychmiast zauważyłam że nie ma bielizny.Poczułam jak robię się mokra.Czy można być bardziej seksownym?Zsuwał po mału swoje spodnie w dół.Po chwili jego nabrzmiały członek wyskoczył z nich i prężył się przede mna w całej okazałości.Był olbrzymi.Długi i gruby.Na jego widok zaschło mi w gardle.Nagle zapragnęła go dotknąć.Tak bardzo a nawet polizać.Ciekawe jak smakuje?Obserwowałam jak wchodzi do wanny i siada na przeciwko mnie.
-Pierwszy raz widzisz nagiego męzczyznę prawda?
Lekko kiwam głową i próbuję oderwać od niego wzrok ale to jest niemożliwe dla mnie do zrobienia.Pożerałam go wzrokiem na co uśmiechał się delikatnie.Byłam totalnie oszołomiona przeżytym orgazmem i widokiem jego nagiego ciała.Czułam jak coś mnie do niego przyciąga i nie potrafiłam się temu oprzeć.Przysunełam się do niego na co oczy mu pociemniały a uśmiech znikł.Wyciągnełam rękę i dotknęłam jego piersi.Mój oddech przyśpieszył.Przesuwałam rękę delikatnie i wolno w dól jego ciała.Kiedy poczułam pod palcami jego wzwód Liam przymknął oczy i westchnął.Złapałam go w dłoń i po mału poruszałam w górę i w dół. Był wielki i twardy jak stal pokryta jedwabiem.Oddech Liama stał się chrapliwy.Otworzył oczy i spojrzał na mnie.Wyciągnął rękę i złapał mnie za kark przyciągając do siebie.Klęczałam w wannie obok niego.Pochyliłam się i pocałowałam go.Kiedy nasze usta się spotkały Liam natychmiast splądrował mnie językiem.Drugą reką złapał za moją pierś i ugniatał lekko.Fala przyjemności przetoczyła się przez moje ciało ale chciałam więcej,mocniej,bardziej.
-Cholera Loren.
Wysapał niewyrażnie odrywając się od moich warg.Drugą ręką złapał mnie w tali i posadził okrakiem na swoich kolanach.Poczułam jego penisa dotykającgo mojego brzuch a doznanie było tak wstrząsające że całe moje ciało zadrżało z pragnienia.Spojrzałam w jego czerwone z pożądania oczy.Jeszcze nie widziałam go tak pobudzonego.
-Loren to jest prawdziwa tortura.Błagam cię przestań.
Wymruczał.Jego dłonie wędrowały po moim ciele.Słowa mówiły jedno a jego ciało drugie.Wiedziałam że nie mogę się z nim naprawdę kochać ale pragnęłam dać mu przyjemność i sobie też przy okazji.Uniosłam się lekko i przycisnęłam cipką penisa do jego brzucha na co on głośno jęknął.Jedna z jego dłoni chwyciła moją pierś a drugą złapał mnie za kark przyciągając do swoich ust.Pocałunek był bardzo intensywny niemał brutalny.Penetrował mnie językiem i podgryzał moje wargi.Czułam takie podniecenie i żar w pochwie.Pragnęłam spełnienia.Bardzo.Jego kciuk potarł mój sutek na co głośno jęknełam i wygiełam się do tyłu mocniej przyciskając penisa.
-Kurwa.
Krzyknął lekko .Wyprostowałam się i zarzuciłam mu ręce na ramiona opierając się na nim.Lekko się uniosłam pocierając łechtaczką o jego twardą długą erekcję.Następnie opadłam z powrotem w dół.Odchyliłam się trochę do tyłu aby wzmocnić tarcie i zaczęłam poruszać się rytmicznie.Boże to było cudowne.Fale przyjemności rozchodziły się po moim ciele.Sutki jeszcze bardziej stwardniały i stały się wrażliwsze.Liam pochylił głowę i zassał moją pierś.Krzyknęłam głośno.Doznania były tak oszałamiające.Tak upajające.Jeszcze chwila i wybuchnę już nie ma odwrotu ale pragnę aby on także zatracił się w przyjemności razem ze mną.
-Liam proszę.Błagam.
Wychrypiałam.Złapał mnie w tali pomagając mi się poruszać.Czułam jak jego członek nabrzmiewa i pulsuje.Słyszałam jego urywany oddech i jęki.Wspinałam się coraz wyżej i czułam jak mięsnie pochwy pulsują z przyjemności a jednocześnie błagają o wypełnienie i nagle krzyk Liama odbił się w moich uszach a członek pulsował na mojej cipce to pchnęło mnie wprost do spełnienia.Nie wiem czy krzyczałam.Przyjemność była tak wielka ze moje ciało całkiem zwiodczało.Czułam jak Liam mnie przytula i głaszcze.Czułam jego usta na swojej skroni.Nigdy jeszcze nie przeżyłam czegoś równie wspaniałego.
-Loren jesteś cudowna.Piękna.Kocham cię.
Wyszeptał w moje włosy.Chciałam mu powiedzieć że też go kocham.Że dla mnie liczy się tylko on ale moje usta nie chciały współpracować.Jeknęłam tylko cicho.Wziął mnie na ręce i wyniósł z wanny.Posadził sobie na kolanach i wytarł do sucha ręcznikiem co ponownie pobudziło moje ciało.Zaczęłam się wiercić na jego kolanach i szybciej oddychać.Wyczuwałam jego na w pół twardego pensa pod pośladkami.
-Kochanie musisz odpocząć.
Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku.Wyprostował się i patrzył na mnie.Wyciągnęłam rekę w jego stronę.
-Błagam nie wychodz.Zostań ze mną.
Nadal był nagi.Piękny i ponownie pobudzony.Położył się obok mnie i przytulił mocno.
-Loren nie powinniśmy tego robić.To moja wina.Nie potrafiłem się powstrzymać.
W jego głosie było słychać ból.
-Bardzo tego pragnęłam.Więc jestem również winna tej sytuacji ale ja niczego nie żałuję.Ale odnoszę wrażenie że ty i owszem.
Zrobiło mi się bardzo smutno na myśl o tym.
-Ja także tego nie żałuję ale jak mam patrzeć spokojnie kiedy będziesz wiązać się z innym mężczyzną.
Oderwałam głowę od jego piersi i spojrzałam prosto w te piękne oczy.
-Nie związe się z nikim innym.To ciebie kocham i z tobą chcę być.
Jego oczy zalśniły lekko ale twarz pozostała smutna.
-Rada nigdy nie wyrazi na to zgody.Mam etykietkę syna zdrajcy a to oznacza że jestem na najniższym stopniu hierarchi.Mogę tylko zostać twoim sługą a nie partnerem.
Zaczęłam kręcić głową.
-Nie zgadzam się z tobą.Jeżeli nie będę z tobą nie będę z nikim.
Złapał mnie za głowę i przytulił.Poczułam jego oddech na swoich włosach.
-Jeżeli ktokolwiek dowie się jak bliskie są nasze relacje i doniesie o tym radzie będziemy mieć poważne kłopoty.Poproś jutro Corenne aby nauczyła cię jak rzucić zaklęcie maskujące zapach.Wytłumacz że nie chcesz aby wyczuwali twojego strachu.
W jego głosie wyczułam zaniepokojenie i troskę.
-Ale po co?
Kiedy zadałam to pytanie natychmiast domyśliłam się odpowiedzi.
-Bo za każdym razem kiedy jestem blisko ciebie twoje ciało wysyła obezwładniający zapach pożądania.Nikt nie może nabrać podejrzeń co do naszej relacji a tym bardziej Corenna.
Poczułam gorąc wypływający na moje policzki.Pokiwałam lekko głową nie mogąć nic powiedzieć z zażenowania.Jestem jak otwarta księga.Nad niczym nie potrafię zapanować.Cholera.Po kilku minutach odważyłam się odezwać.
-A ty potrafisz nas sobą całkowicie panować?
Poczułam jak jego usta dotykające mojego czoła rozciągają się w uśmiechu.
-Przy tobie moja samokontrola idzie w diabły ale od dawna jestem osłonięty zaklęciem maskującym.
Zrobiło mi się lżej na sercu kiedy to usłyszałam.
-Ale Loren to zaklęcie nie oznacza że masz tracić kontrolę.Reakcji twojego ciała nic nie ukryje.Przyśpieszonego oddechy czy rozszerzonych żrenic więc uważaj.
Kiwnęłam głową.
-Rozumiem.Nie będę robić do ciebie maślanych oczu w towarzystwie.Poczekam aż zostaniemy sami.
Kiedy usłyszał moje słowa wybuchnął śmiechem.
-Jesteś niesamowita.
-Liam ale ja czuję twój zapach.
-Tak.Czujesz naturalną woń ciała i kosmetyków.Ale nikt nie wyczuje mojego pożądania,strachu czy gniewu.
Powiedział i cmoknął mnie w czoło.Bawię się delikatnie jego włoskami na piersi i muskam skórę.Zarzuciłam nogę na jego biodra przyciskając penisa.Był lekko pobudzony a ja zamierzałam ten stan zmienić.Delikatnie uniosłam głowę i polizałam jego brodawkę na co wciągnął raptownie powietrze.Kontynłowałam pieszczotę wywołując u niego drżenie.Jego dłonie zacisnęły się w pięści.
-Loren naprawdę balansujesz na ostrzu noża.
-Ciiii.
Uciszyłam go i podniosłam się wsuwając na jego ciało.Oparłam się na rękach i dalej lizałam jego sutek.Po chwili pocałunkami przesunęłam się na drugi aby go polizać.Rozłożył ręce na prześcieradle i złapał materiał w dłonie zaciskając mocno.Nie bardzo wiedziałam co robić więc postanowiłam zdać się na instynkt.Oderwałam język od brodawki i dotykałam wargami jego skóre całując lekko i podgryzając kierowałam się w dół jego ciała.Czułam jak cały dygocze pode mną.Spina się i jęczy.A ja nie przerwanie kierowałam się do miejsca które mnie fascynowało i przyzywało.Pragnęłam go posmakować.Byłam coraz niżej.Jego skóra była gorąca i pachniała odużająco.Zakreśliłam językiem kółko wokół pępka i skierowałam się w dół.Czułam na swoich piersiach jego nabrzmiała erekcję.Podniosłam się lekko i spojrzałam na niego.Takiego męskiego i pociągającego.Zatopionego w przyjemności którą ja mu daje.Poczułam się dumna że potrafię tego męzczyznę tak pobudzić i dać mu rozkosz.Wysunęłam język i zlizałam kropelkę podniecenia z czubka jego penisa.Krzyknął.Przez co nabrałam odwagi i wsunęłam go do ust.Och mój Boże.Cóz za cudowne uczucie i smak.Lekko słonawy.Jest taki twardy i gorący.Przesuwam delikatnie ustami w górę i w dół jednocześnie pieszcząć go językiem.Jego gardłowe pomruki tylko jeszcze bardziej mnie motywują do działania.Czuję jak moja płeć pulsuje z podniecenia.Jestem wilgotna i rozpalona ale najbardziej teraz pragnę doprowadzić go do orgazmu.Chcę aby wybuchł w moich ustach.Jego jęki są coraz głośniejsze ale nagle łapie mnie za głowę i podnosi do góry.
-Loren nie mogę tego zrobić.Pragnę abyś doszła razem ze mną.
Nie jestem w stanie nic odpowiedzieć.Podnosi się i popycha mnie na łóżko.
-Połóż się.
Jego głos jest twardy i rozkazujący na co jeszcze bardziej wilgotnieję.Wykonuję polecenie a on natychmiast rozkłada moje nogi i układa się miedzy nimi.Zanim zdąże cokolwiek pomyśleć czuję jego goracy język na swojej cipce.O matko.Liże mnie delikatnie i po mału.Smakuje.Delektuje się.Liżniecia stają sie coraz szybsze i w końcu zasysa moją łechtaczkę delikatnie w ustach na co całe moje ciało wygina się z rozkoszy.Jestem coraz bliżej .Oddycham ciężko i spazmatycznie.On wie.Odrywa usta i klęka między moimi nogani.Ujmuję w dłoń swój członek i czubkiem pociera moją łechtaczkę.To jest tak erotyczne że brakuje mi tchu.Jego pół przymknięte oczy.Lekko rozchylone usta i wilgotna erekcja na której porusza swoją dłonią jednocześnie pieszcząc mnie główką penisa.Nie dam rady wytrzymać tego dłużej i eksploduję z głośnym okrzykiem.A moim ciałem wstrząsają potężne fale orgazmu.Ale nie zamykam oczu.Pragnę go widzieć.Odrzuca głowę do tyłu i wydaję gardłowy okrzyk a jego penis pulsuje wypluwając z siebie strumienie gorącej spermy na mój brzuch.Opada gwałtownie obok mnie ciężko oddychając.Lapie mnie za kark i przyciąga do siebie rozgniatając moje usta w zaborczym pocałunku.Odrywa się po chwili i patrzy w moje oczy.
-Boże kobieto co ty ze mną robisz?
Uśmiecham się delikatnie na jego słowa.
-Ja cię po prostu pragnę.
Odpowiadam cicho.